Statek Indonezja przybił przed kilkunastoma już dniami do portu Kwiecień, warto zatem, ze sporym jak na tę rubrykę poślizgiem, podsumować w kilku słowach wydarzenia marca na Archipelagu.
Jak to często bywa, spora dawka newsów to te z wyspy Bali. W marcu urzędnicy i aktywiści balijscy wpadli na pomysł by powołać do życia specjalne służby, mające wyłapywać w łapankach „Bule”, czyli białych ekspatriantów, przebywających na wyspie nielegalnie lub co gorsza podejmujących się nielegalnej pracy zarobkowej, będąc w Indonezji tylko na wizie turystycznej.
Argumentem za podjęciem tak drastycznych kroków miałyby być statystyki „Nielegalnych” w których prym wiodą podobno Rosjanie, będący od wybuchu wojny, drugą najliczniejszą po Australijczykach grupą narodową na wyspie.
Balijscy Ekspatrianci nie pozostali dłużni lokalnym społecznościom i zgłosili do sądu petycję przeciwko zbyt głośno, zbyt wcześnie i zbyt często piejącym kogutom.
Na tym jednak koniec wydarzeń quasi humorystycznych z wyspy Bogów. W marcu numerem jeden „Made in Bali” był bez wątpienia gubernator prowincji I Wayan Koster.
Pan Wayan zadbał o to by w minionym miesiącu było o nim głośno i to nie tylko w Indonezji. Pierwszą huczną zagrywką w wykonaniu Gubernatora było wprowadzenie na początku miesiąca zakazu poruszania się przez turystów wypożyczonymi motorowerami. Pomysł przysporzył siwych włosów licznym właścicielom wypożyczalni skuterów na wyspie. Rzeczony zakaz byłby dla nich prawdziwym pocałunkiem śmieci, skazującym setki biznesów na śmierć naturalną. Całe szczęście ogólnonarodowa kampania medialna oraz naciski stolicy, doprowadziły do odwołania nieprzemyślanego prawa już po kilku dniach.
Drugim pomysłem Pana Wayan’a było cofnięcie wiz wjazdowych VOA dla turystów z Rosji i Ukrainy. Tym razem powodem miało być rzucające się w oczy niepoprawne zachowanie turystów z tych dwóch Państw. Po protestach ambasady Ukrainy zakaz również skończył swój żywot na poziomie koncepcji.
Jednak jak mówi przysłowie … do trzech razy sztuka i Gubernator Bali dopiął swego w kontekście mających się odbyć w Indonezji mistrzostw świata w piłce nożnej U20.
Aby lepiej zrozumieć temat kilka słów wprowadzenia. Indonezja pierwszy raz w historii otrzymała od FIFA honor organizacji imprezy tej rangi. Jednym z najważniejszych benefitów organizatora stało się dodatkowo uczestnictwo młodych Indonezyjczyków w turnieju głównym. Nigdy przedtem reprezentacja Indonezji w piłce nożnej, w jakiejkolwiek grupie wiekowej, nie przeszła eliminacji … czytaj nie doświadczyła zaszczytu występu w MŚ.
Jedną z drużyn narodowych startujących w turnieju była ekipa Izraela. Młodzi Żydzi zakwalifikowali się na turniej z eliminacji.
Tuż przed turniejem, który miał się rozpocząć za kilka tygodni w Jakarcie dało się słyszeć głosy niezadowolenia z powodu przylotu Izraelczyków na indonezyjskie zawody. Protestowali głównie twardogłowi muzułmanie i radykalne organizacje islamskie.
Gubernator Bali poczuł krew i szansę stania się popularnym globalnie i ogłosił, iż nie pozwala przedstawicielom Izraela na wzięcie udziału w losowaniu grup mistrzostw świata, które miało się odbyć właśnie na Bali. Dołoży jeszcze szczerą chęć niewpuszczenia piłkarzy z Izraela na turniej, co spowodowało szybką i zdecydowana reakcję FIFA. MŚ U20 zostały Indonezji odebrane a krajowy związek piłki nożnej może się w niedalekiej przyszłości spodziewać srogich sankcji z wykluczeniem z międzynarodowych rozgrywek włącznie.
Jak podały światowe media, indonezyjska impreza piłkarska przeniesiona została do Argentyny.
W marcu Indonezja żyła kolejna aferą korupcyjną. Tym razem przedmiotem dochodzenia KPK stał się wysoki urzędnik podatkowy z Jakarta Rafael Alun.
O wybuchnięciu afery zadecydował jak to często bywa przypadek. Syn wspomnianego R.A. pobił kolegę i zamiast ukorzyć się przed Policjantami, swoją butą ściągnął na siebie i jak się szybko okazało również na ojca, wścibskie reflektory mediów. Okazało się, że rodzina urzędnika dysponuje niebotycznym majątkiem w żaden sposób nie korespondującym z urzędniczą pensją. Zdarzenie wywołało istną panikę w mediach społecznościowych. Urzędnicy różnej maści masowo kasowali zdjęcia z zamorskich wakacji, domów i luksusowych aut, by nie dostać się pod lupę krajowej komisji antykorupcyjnej KPK.
Jeżeli chodzi o politykę krajową na Archipelagu, tematem numer jeden są od kilku miesiecy przyszłoroczne wybory prezydenckie. Będą one o tyle ważne, iż urzędujący obecnie druga kadencje Prezydent Joko Widodo, nie może w świetle prawa ubiegać się o swój urząd po raz trzeci. Musi więc go zastąpić ktoś „nowy” a to stawia zawsze znak zapytania przy tym w jakim kierunku popłynie Indonezja przez kolejne kilka lat.
Wyścig do fotela prezydenckiego potwierdza na chwile obecna trzech Pretendentów. Generał Prabowo z Partii Gerindra, Ex Gubernator stolicy Anies Baswedan oraz Gubernator prowincji Java Środkowa Ganjar Pranowo.
Nic nie wskazuje na to by w wyborach dał radę wystartować ktoś jeszcze. Indonezyjska konstytucja pozwala na ubieganie się o urząd Prezydenta tylko osobie która otrzyma poparcie minimum 20 % w parlamencie czyli DPR.
Na chwilę obecną 20 % dysponuje jedynie partia PDI z której wywodzi się Prezydent Jokowi i która najprawdopodobniej namaści Paranowo Ganjara. Pozostali dwaj Kandydaci muszą budować parlamentarne koalicje, by przekroczyć obowiązkowy próg kandydowania.
Inna kwestia, która dyskutowana jest w kontekście przyszłorocznych wyborów to dobór V-ce Prezydentów. Tutaj temat jest wciąż otwarty i z pewnością właśnie budowanie 20% Koalicji wyłoni V-ce dla Prabowo i Baswedana.
Z Aniesem Baswedanem linkuje inne marcowe wydarzenie. Na początku miesiąca pod Jakartą wybuchły składy paliw Pertamina. W wyniku eksplozji, która zniszczyła okoliczne zabudowania, śmierć poniosło 17 osób a kilkadziesiąt zostało rannych.
Przed kilku laty Ahok Basuki, poprzedni Gubernator stolicy, zabronił budownictwa mieszkalnego w pobliżu składów paliwa. Powodem było niebezpieczeństwo bliskości środków łatwopalnych i wybuchowych. Anies Baswedan w populistycznym geście dobrej woli, pozwolił nielegalnie mieszkańcom w rejonie Pertamina, zostać na swoim, dając im na to oficjalne błogosławieństwo.
Prezydent Jokowi złożył w marcu osobiste gratulacje wybranemu na trzecią kadencję Prezydentowi Chin Xi Jinping. Ostatnie ciepłe relacje na linii Jakarta Pekin powinny co nieco niepokoić amerykanów, dla których Indonezja była od dekad niezatapialny sojusznikiem lotniskowcem w tej części świata.
Wieloreligijna Indonezja nie posiada w kalendarzu miesiąca wolnego od świąt wyznaniowych. Najpierw hinduiści z wyspy Bali oraz ci rozsiani po całym Archipelagu, obchodzili święto oczyszczenie Melasti, potem było palenie kukieł złych duchów Ogoh Ogoh by na koniec dniem ciszy Nyepi przywitać nowy rok kalendarza Saka. Od marca Balijczycy żyją już w roku 1945.
Z kolei 23 marca Islam rozpoczął święty miesiąc postny Ramadan, przygotowujący muzułmanów do świat Idul Fitri. Dla ścisłości będą to 1444 z kolei święta, gdyż u wyznawców islamu mamy rok 1444.
Początek Ramadanu przypomniał światu, iż indonezyjski islam, uchodzący na świecie za najbardziej pokojowy i tolerancyjny, też ulega radykalizacji i twardnieniu. Muzułmanie z Yogyakarta (Klaten) poprosili swoich chrześcijańskich sąsiadów, by Ci na czas Ramadanu zasłonili figurę Matki Boskiej, by ta nie raziła ich uczuć religijnych i nie przeszkadzała w kontemplacji postu.
Podobnie jak święta religijne, każdy miesiąc na Archipelagu ma swoje erupcje wulkaniczne lub trzęsienia ziemi. Nic w tym jednak dziwnego, wszak Indonezja leży na świtowym „Ring of Fire”.
W marcu dużą aktywność wykazywał jawajski wulkan Merapi a ziemia zatrzęsła się między innymi na Bali oraz Jawie.
Był i polski akcent miesiąca marca. Po kilkuletniej batalii w urzędach Jakarty, „Polskie Jabłka” otrzymały wreszcie zielone światło wjazdu na indonezyjską półkę sklepową. Miejmy nadzieje, że Indonezyjczycy pokochają koronny polki owoc.