5-tego października jak co roku przypadał międzynarodowy Dzień Nauczyciela celebrowany również na Filipinach. Jednak w tym roku nauczyciele z Manili i innych miast kraju zamiast świętowania zorganizowali ogólnokrajowy protest „Walk Out”, polegający na odstąpieniu od nauczania i opuszczeniu klas w imię postulatów domagających się zmian mających poprawić trudną sytuację całego systemu edukacyjnego oraz bytową samych pedagogów.
Głównymi postulatami tysięcy protestujących stały się kwestie uposażenia, będące dzisiaj na rażąco niskim poziomie, nieadekwatnym do sytuacji ekonomicznej w kraju i nakładów pracy wykonywanej w szkole oraz w domu już po zadęciach lekcyjnych.
Protestujący domagają się także poprawy infrastruktury i bazy edukacyjnej. W kraju brakuje klas do nauczania, brak podstawowych pomocy naukowych i podręczników do nauki przelotów.
Ostatnie i zarazem najcięższe argumenty wytoczono przeciwko politykom, rządowi i ministerstwu edukacji. Zdaniem nauczycieli „góra” nie dba o nakłady kapitałowe przeznaczane na edukację, a te szczupłe, które rząd zatwierdza zjadane są w sporej mierze przez wszechobecną korupcję oraz marnotrawstwo na wszystkich etapach ich rozdziału.
Z informacji jakie przedostały się do mediów wiadomo, iż rząd podjął już pierwsze działania będące odpowiedzią na protesty. Obiecano miedzy innymi podniesienie budżetu na edukację oraz podwyżkę płacy dla nauczycieli w szkołach prywatnych, by zrównać ją z pensjami w jednostkach państwowych.
Filipiński związek nauczycielski „ACT Teachers” domaga się zwiększenia pensji nauczycielskich do poziomu 50 000 peso na miesiąc, przy dzisiejszej średniej minimalnej osypującej w przedziale 20 000 – 30 000, stanowiącej równowartość 350 $ – 500 $.
Jednak na ten postulat rząd jeszcze nie odpowiedział.