Południowa Tajlandia zmaga się z największą od trzech stuleci powodzią, która uderzyła w Hat Yai – jedno z najważniejszych miast handlowo-turystycznych prowincji Songkhla. Katastrofa rozpoczęła się około 19 listopada 2025 r., a kulminacyjna fala opadów – 335 mm w ciągu jednego dnia – spadła 21 listopada, przeciążając systemy kanalizacyjne i zalewając całe dzielnice miasta. Władze natychmiast ogłosiły Hat Yai strefą klęski żywiołowej, a powódź sparaliżowała drogi, lotnisko i lokalną infrastrukturę, odcinając część mieszkańców od pomocy.
Skala tragedii okazała się dramatyczna. Do końca miesiąca potwierdzono 162 zgony w południowej Tajlandii, z czego 126 ofiar pochodziło z prowincji Songkhla. Dziesiątki tysięcy ludzi musiały opuścić swoje domy, a wartość strat w samym Hat Yai przekroczyła 500 mln bahtów. Szczególnie dotknięta została branża turystyczna – ponad 1 000 turystówuwięziono na lotnisku oraz w hotelach po tym, jak wstrzymano loty i zamknięto główne drogi. Hotele i linie lotnicze, we współpracy z władzami, zapewniały im żywność, wodę, zakwaterowanie oraz próbowały organizować transport zastępczy.
Rząd Tajlandii uruchomił szeroko zakrojoną operację ratunkową, wysyłając zespoły pomocowe, helikoptery, łodzie ewakuacyjne i służby medyczne. Mimo szybkiej reakcji premier przyznał publicznie, że początkowe działania były niewystarczające i zapowiedział reformy w zakresie zarządzania kryzysowego. Eksperci ostrzegają, że ekstremalne zjawiska pogodowe – wzmacniane przez zmiany klimatu – będą pojawiać się coraz częściej, dlatego Hat Yai potrzebuje nowoczesnych inwestycji przeciwpowodziowych oraz lepszego planowania miejskiego. Powódź z 2025 roku stanowi bolesne przypomnienie, jak krucha jest infrastruktura regionu i jak silnie południowa Tajlandia zależy od skutecznego reagowania na katastrofy naturalne.




